Dlaczego nikt nie pomógł? Znieczulica czy normalna reakcja?

0

Raz po raz docierają do nas komunikaty o tragedii, której można było zapobiec. Sąsiedzi mówią, że nie słyszeli krzyków dochodzących z parteru, ktoś przechodzi obojętnie przy człowieku leżącym na ulicy, a żadne auto nie zatrzymuje się widząc wypadek. Dlaczego właściwie ludzie nie reagują, nie udzielają pomocy i przyjmują bierną postawę?

Jak to jest z tym pomaganiem

Bardzo ciężko jest odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ktoś nie pomaga w sytuacji wymagającej wsparcia. Zwłaszcza wtedy, gdy rozpatrujemy jakiś konkretny przypadek bliski naszemu sercu. Teoretycznie większość z nas, zapytanych o to, czy udzielimy pomocy w sytuacji kryzysowej, odpowiada twierdząco. Naukowcy nazywają to postawą deklaratywną, czyli taką, która opiera się na logicznych zdaniach, jest wynikiem myślenia i jest w pełni świadoma.

Ciekawostka: Postawy deklaratywne można zmierzyć w prosty sposób za pomocą kwestionariusza. Można wskazać jednak dwie kwestie, które mogą zaburzać wyniki badań. Po pierwsze, osoba badana może nie znać odpowiedzi na pytanie, a więc odpowie cokolwiek. Po drugie, ludzie często mówią to, co badacz chciałby usłyszeć lub to, co jest społecznie przyjmowane za słuszne.

Mimo licznych deklaracji, ludzie rzadko wyciągają pomocną dłoń w sytuacji kryzysowej. Odwracają głowę, nie słyszą wołania i nie czują się kompetentni. Czy to wywołuje Twoje oburzenie? Jak czujesz się wiedząc, że ktoś nie pomógł krzywdzonemu dziecku? Zróbmy mały eksperyment…

Reakcja automatyczna czy złożony proces?

Wyobraź sobie, że idąc ulicą zauważasz kobietę, która szarpie 5letnią dziewczynkę. Mała smutno chlipie, a po jej policzkach spływają łzy. Kobieta zaczyna krzyczeć i coraz mocniej potrząsać dzieckiem. Co robisz? Zwracasz głośno uwagę, żeby przestała to robić i ocierasz dziewczynce łzy, a może liczysz na to, że ktoś inny zareaguje, odchodzisz pospiesznie i odwracasz głowę, żeby zobaczyć dalszy rozwój wydarzeń?

Jeśli przyjmiemy, że pomoc jest reakcją automatyczną, powinnaś podejść do tej kobiety i zwrócić jej uwagę, aby przerwać akt przemocy wobec dziecka. Ale czy oby na pewno to zrobisz? Czy w realnej sytuacji kryzysowej zachowasz się dokładnie tak, jak powinnaś? Badania pokazują, że nie jest to wcale takie oczywiste i większość z nas przejdzie obojętnie. Co w takim razie dzieje się w naszej głowie, dlaczego nie pomagamy?

Interwencja kryzysowa to złożony proces, który nie zawsze można sprowadzić do automatycznej reakcji. Owszem, niektórzy ludzie reagują szybciej od innych, a nie każdy proces podejmowania decyzji musi trwać kilka lub kilkanaście minut. Ważne jest jednak to, że do pomocy potrzebne jest spełnienie 5 warunków, o których zaraz opowiem.

5 warunków interwencji kryzysowej

Decyzyjny model interwencji kryzysowej to pojęcie z zakresu psychologii społecznej. Zakłada on, że udzielenie pomocy wymaga spełnienia aż 5 warunków (!) oraz to, że do jej zaniechania wystarczy zaledwie 1 (!!!). Co to oznacza po ludzku? Żeby ktoś mógł pomóc musi przejść przez 5 różnych etapów, ale wyłamanie się choćby z jednego elementu uniemożliwia pomoc.


Decyzyjny model interwencji kryzysowej

  1. Zauważenie zdarzenia.
  2. Zinterpretowanie sytuacji, jako kryzysowej.
  3. Wzięcie odpowiedzialności.
  4. Określenie kompetencji do pomocy.
  5. Podjęcie decyzji o pomocy.

Teoretycznie automatyczna decyzja o udzieleniu pomocy, poprzedzona jest aż 5 decyzjami. Mimo tego, że proces wydaje się dość długi, reakcja często podejmowana jest szybko. Jeśli widzimy na ulicy leżącego przechodnia cały proces przebiegnie szybciej, niż w przypadku, gdy np. ktoś poprosi nas o podżyrowanie kredytu. W tej drugiej sytuacji będziemy zastanawiać się nieco dłużej, ale etapy będą te same.

Żeby lepiej zrozumieć złożoność decyzyjności, opiszę dokładniej każdy z punktów. Skupię się przede wszystkim na tych aspektach, które mogą przerwać cały proces.

Zauważenie zdarzenia

Żeby komuś pomóc, trzeba zauważyć, że pomoc jest potrzebna. Jeśli mamy słuchawki na uszach i idziemy zatłoczoną ulicą, możemy nie dostrzec leżącej osoby na chodniku po przeciwnej stronie. Jadąc warszawskim metrem w zimowy poranek, gdy jest ono najbardziej zatłoczone, możemy nie zauważyć kobiety w ciąży, która ma na sobie gruby, puchowy płaszcz.

W obu sytuacjach mamy wielu ludzi, którzy mogą zareagować, ale nie wszyscy z nich dostrzegą, że pomoc jest potrzebna.

Zinterpretowanie sytuacji

Drugim warunkiem pomocy jest dobre zinterpretowanie tego, co zauważyliśmy. Osoba leżąca na chodniku wcale nie musi potrzebować wsparcia – być może ucina sobie drzemkę po zakrapianym wieczorze. Jadąca metrem kobieta może wcale nie być w ciąży, a jedynie ma zaokrąglone kształty.

W tym momencie pozwolę sobie na wskazanie konkretnego przykładu z własnego życia. Rok po urodzeniu Zosi wróciłam do pracy, moja sylwetka nie wróciła jednak do pożądanego stanu. Schudło mi wszystko oprócz okolic brzucha, dodatkowo miałam też rozstęp mięśni. Po całym dniu w pracy mogłam uchodzić za kobietę w początkowej fazie ciąży. Tak też pomyślał ktoś w metrze, kto jechał ze mną po 17:00 zatłoczonym metrem. Pani z uśmiechem ustąpiła mi miejsca, biorąc mnie za ciężarną. Dostrzegła więc mój stan i zinterpretowała w określony sposób to, co zobaczyła. Przeszła też przez kolejne 3 warunki, ale o tym później.

Często brak pomocy wynika z tego, że np. obawiamy się narażenia na śmieszność lub widzimy, że inni nic nie robią. Jeśli kilka osób nie podjęło reakcji, to może znaczy, że nam się tylko coś wydaje.

Wzięcie odpowiedzialności

Kolejny etap podejmowania decyzji o pomocy, jest wzięcie na siebie odpowiedzialności. Okazuje się, że im więcej świadków zdarzenia, tym mniejsza szansa na udzielenie wsparcia. Taka sytuacja nazywana jest zjawiskiem obojętnego przechodnia. Zasada ta nie obowiązuje jednak, gdy:

  • sytuacja jest jednoznaczna – jedziemy metrem, kobieta stoi trzymając się rurki, nie czuć od niej alkoholu i zachowuje się normalnie, a następnie upada, natychmiast ktoś rzuci się do pomocy;
  • ofiara wzywa pomocy (bez wołania udziela jej średnio 29% świadków, z wołaniem aż 81%) i/lub wskazuje na kogoś wprost.

Zatrzymajmy się przy drugim warunku i przywołajmy przykład ciężarnej – jeśli wprost poprosi osobę siedzącą przy niej. Jest wysoce prawdopodobne, że ta ustąpi jej miejsca.

W tym punkcie warto zwrócić też uwagę na inne zjawisko, które może utrudniać wzięcie odpowiedzialności, a mianowicie rozproszenie odpowiedzialności. Jeśli osoba jest jedynym świadkiem znacznie częściej udziela pomocy, niż gdy wokół jest wielu ludzi. Co więcej, już jeden świadek więcej (ja + ktoś) może uchylić od podjęcia działania.

Określenie kompetencji do pomocy

Czwarty warunek to określenie kompetencji do udzielenia pomocy. Co to oznacza? Tu następuje ocena jak możemy pomóc i czy właściwie umiemy to zrobić. Jeśli nie znamy zasad pierwszej pomocy, ciężko będzie podjąć resuscytację osoby leżącej na chodniku. W sytuacji, gdy siedzimy w metrze i mamy bolącą, skręconą nogę, a do domu daleko, niełatwo będzie ustąpić ciężarnej miejsca i stać przez 30 minut w zatłoczonym wagonie.

Wielu dochodzi do tego etapu, ale tu przerywa proces. Dopadają nas obawy, czy sprostamy oczekiwaniom, czy prawidłowo coś zrobimy lub po prostu nie mamy jak pomóc. Głowa też często nie ułatwia zadania, tłumacząc nam, że to się nie uda. Pamiętajmy jednak, że pomocą jest wykonanie telefonu i wezwanie karetki, podniesienie rozsypanych jabłek, gdy spieszymy się do pracy, zainteresowanie się płaczącą dziewczyną. Samo wezwanie pomocy i wykrzywianie, żeby ktoś nam pomógł już jest reakcją.

Podjęcie decyzji o pomocy

Ostatecznie, po przejściu wszystkich etapów, podejmujemy decyzję. Przejście całego procesu pozytywnie nie gwarantuje jednak o tym, że reakcja nastąpi. Gdy rzucamy się do pomocy leżącej na chodniku osobie, ktoś robi to przed nami, a chwilę zaraz podjeżdża karetka. Ciężarnej w metrze natomiast właśnie ktoś ustępuje miejsca. Mimo chęci i tak ostatecznie to nie my pomagamy.

Może zdarzyć się też tak, że w ostatniej chwili pojawi się inny czynnik, który zaburzy nasze działanie. Np. potkniemy się idąc zatłoczoną ulicą i rozbijemy nos, a kobieta wyjdzie z metra.

Pomagać czy nie pomagać?

Pamiętajmy, że głowie każdego z nas kłębi się tysiące myśli, jesteśmy też na innym etapie życia, mamy różne kompetencje i nie zawsze mamy tę samą zdolność do szybkiej reakcji czy wzięcia odpowiedzialności. Mimo tego, że jestem zwolenniczką pomocy innym i sama często podejmuję takie działania, rozumiem, że czasami decyzja nie jest prosta.

Nie potrafię zrozumieć, że ktoś nie reaguje na przemoc wobec dziecka i bagatelizuje krzyki dochodzące zza ściany. Rozumiem jednak, że filigranowa kobieta boi się przeciwstawić postawnemu mężczyźnie, który demoluje autobus. Namawiam jednak każdego, aby nie był obojętny na drugiego człowieka i starał się pomagać w sytuacjach kryzysowych. Wspomniana filigranowa kobieta może przecież podejść do kierowcy autobusu i poprosić o wsparcie lub zaciągnąć hamulec bezpieczeństwa.

Pamiętajmy, że dobro wraca, a życie może kiedyś okazać się mniej łaskawe również dla nas.

Przeczytaj inne publikacje o tematyce psychologicznej >>


Źródło:

Wojciszke B., Psychologia społeczna, Warszawa 2021

.

Predyspozycje do alkoholizmu – co zwiększa ryzyko uzależnienia od alkoholu?

0

Zastanawia Cię, czemu jedni wpadają w alkoholizm, a inni piją jedynie okazjonalnie? Można wskazać kilka czynników, które wpływają na podatność temu nałogowi. Jakie są zatem predyspozycje, które sprawiają, że człowiek może stać się alkoholikiem?

Alkohol jest substancją psychoaktywną!

Wielu z nas uważa, że alkohol to używka, która poprawia nastrój, zwiększa poziom euforii i łączy ludzi. Niestety, zapominamy, że zawarty w nim etanol jest substancją psychoaktywną. Co więcej, alkohol jest depresantem, który hamuje układ nerwowy. Pod jego wpływem przekazywanie sygnałów między komórkami nerwowymi znacznie spowalnia.

Alkohol spowalnia nasze reakcje, osłabia koncentrację i zmniejsza ostrość widzenia. Po wypiciu znacznej jego ilości może nastąpić też częściowa lub całkowita utrata świadomości. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć zjawiska, które nazywa się “urwaniem filmu”.

Alkoholizm definicja

Alkoholizm to choroba alkoholowa, która objawia się skłonnością do okresowego lub stałego spożywania napojów alkoholowych w nadmiernej ilości. Motywowana jest silną potrzebą psychiczną i/lub fizyczną, której chory nie potrafi kontrolować. Picie dominuje nad wszystkimi zachowaniami, które do tej pory miały dla osoby uzależnionej dużą wartość.

Prawidłowa nazwa tej choroby to zespół uzależnienia od alkoholu – tak została określona przez WHO wg Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób, Urazów i Przyczyn Zgonów.

Predyspozycje do nadużywania alkoholu

Jednych alkohol jedynie odpręża, powodując zmniejszenie lęku, innych silnie uzależnia. Jakie zatem predyspozycje do alkoholizmu wskazują specjaliści? Można zaobserwować wpływ genów i środowiska oraz pewne behawioralne predyktory.

Geny a alkoholizm

Nadużywanie alkoholu zależy od czynników zarówno genetycznych, jak i środowiskowych. Badania wykazują, że ilość spożywanego alkoholu przez rodziców wpływa na ilość spożywaną przez ich dzieci. Co ciekawe, widać to w przypadku dzieci biologicznych i adoptowanych, ale u tych pierwszych jest to jednak znacznie silniejsze. Można wskazać więc zależność między alkoholizmem a pokrewieństwem z osobą uzależnioną na poziomie genów.

Dorośli, którzy jako dzieci dorastali w bardzo niestabilnym środowisku zdecydowanie częściej używają substancji psychoaktywnych i uzależniają się od nich. Ryzyko to znacznie wzrasta, gdy mają również gen na to wpływający. Liczy się nie tylko pokrewieństwo, ale też inne geny, np. ten, który kontroluje metabolizm alkoholu.

Metabolizm alkoholu – co dzieje się po jego wypiciu?

Aby zrozumieć wpływ tego genu, należy poznać mechanizm rozkładu alkoholu w organizmie. Po wypiciu alkoholu etylowego następuje jego rozkład. Enzymy wątrobowe metabolizują go do toksycznego aldehydu octowego. Kolejny enzym rozkłada go ponownie do formy kwasu octowego, który następnie staje się źródłem energii dla organizmu. Osoby, które posiadają gen zmniejszający wytwarzanie drugiego enzymu (dehodrogenaza aldehydowa), znacznie wolniej metabolizują aldehyd octowy.

Co to właściwie oznacza, tłumacząc z naukowego na nasze? Jedni mogą wypić więcej, a inni całkiem niewiele, aby efekt był podobny. Jeżeli osoba z tym genem wypije dużą ilość alkoholu, w jej organizmie dojdzie do nagromadzenia toksycznej substancji. Pojawi się zaczerwienienie na twarzy, nudności, ból głowy, a nawet zaburzenia oddychania lub uszkodzenie tkanek. Takie osoby mogą wypić mniej alkoholu, a efekty często odstraszają je od ponownego wypicia.

Nie jest to regułą, ale gen ten ogranicza popadanie w nałóg. Specjaliści wskazują pewien przykład, który może niejako potwierdzać tę tezę. Więcej niż 1/3 Chińczyków i Japończyków posiada gen zmniejszający wytwarzanie odpowiedniego enzymu trawienia, który spowalnia metabolizm alkoholu. W krajach tych nałogowe picie nie jest zbyt częstym problemem, na co może mieć wpływ m.in. owy gen.

Wpływ środowiska na alkoholizm

Duży wpływ na pojawienie się w przyszłości nałogu alkoholowego ma fakt, iż mama pije w ciąży. Gdy dziecko w środowisku prenatalnym wystawione jest na jego szkodliwe działanie, znacznie rośnie ryzyko zwiększonego spożycia alkoholu. Nawet wtedy, gdy mama po narodzinach nie zagląda często do kieliszka. Należy pamiętać też, że picie w ciąży może wywoływać FAS – alkoholowy zespół płodowy. Jego efektem są różnorakie wady i zaburzenia u dziecka, choroba ta jest nieuleczalna, a zapobiec można jej wyłącznie nie pijąc alkoholu w ciąży.

Wpływ środowiska na alkoholizm można rozpatrywać na różnych płaszczyznach, np. biorąc pod uwagę środowisko dorastania oraz moment pojawienia się nałogu.

  • Dzieci dorastające w rodzinie z uważnym nadzorem rodzicielskim rzadziej mają problem z nadużywaniem alkoholu. Nawet wtedy, gdy mają predyspozycje genetyczne. (duży wpływ środowiska)
  • Osoby, które wcześnie zaczęły pić najczęściej spokrewnione są z osobami uzależnionymi od alkoholu i mają predyspozycje genetyczne. (niewielki wpływ środowiska)
  • Osoby rozpoczynające nałóg w późniejszym okresie życia (po 25. roku życia), najczęściej zaczynają pić przez różnego rodzaju trudności życiowe. Są one spowodowane osobistą sytuacją i środowiskiem, w którym osoby te żyją. Zdecydowanie rzadziej spokrewnieni są z alkoholikami, a ich leczenie przynosi lepsze efekty. (duży wpływ środowiska)

Specjaliści zauważają, że środowisko ma istotny wpływ na popadanie w nałóg. Im częściej alkohol pojawia się w rodzinie, wśród znajomych i w otoczeniu, tym większe ryzyko. Ważne są też przekonania społeczne – to, jak reaguje się na picie, czy jest ku temu przyzwolenie. Podłożem alkoholizmu są także trudne doświadczenia w dzieciństwie lub w późniejszym życiu, z którymi nie możemy sobie poradzić. Brak wsparcia i akceptacji nie pomaga, powodując pogłębianie się problemu. Wpływ ma także stres, presja społeczna, sytuacja materialna czy rodzaj wykonywanej pracy.

Behawioralne predyktory – czynniki zwiększające ryzyko

Bardzo trudno jest walczyć ze zjawiskiem, które na dobre przejęło nasze życie. Im szybciej wychwycimy problem z alkoholem, tym łatwiej będzie można się od niego uwolnić. Specjaliści prowadzą liczne badania, na których podstawie wyciągają wnioski pozwalające zidentyfikować zagrożenie. Określają tzw. behawioralne predyktory, czyli czynniki zwiększające ryzyko wystąpienia nałogu.

Badania dzieci i nastolatków – kto częściej po latach ma problemy z alkoholizmem?

Wieloletnie badania dużych grup dzieci i nastolatków sprawdzają, co mogłoby wpłynąć na zwiększenie ryzyka alkoholizmu. Wynika z nich, że częściej nałogowi ulegną osoby, które w dzieciństwie opisywano, jako: impulsywne, szybko nudzące się, podejmujące ryzyko, szukające wrażeń oraz towarzyskie. Nie oznacza to jednak, że każdy, kto w dzieciństwie wykazywał takie cechy musi zostać alkoholikiem. Jest to jedynie czynnik ryzyka zauważony na podstawie tychże badań.

Młodzi mężczyźni z ojcami uzależnionymi od alkoholu i bez nałogu

Badania skupiają się na grupie młodych mężczyzn, którzy nie nadużywają alkoholu. Następnie porównuje się mężczyzn mających ojców uzależnionych od alkoholu i tych bez takiego problemu. Założeniem jest tu wyłuskanie zachowań typowych dla synów alkoholików.

Co wynika z tych badań?

  • Synowie alkoholików słabiej reagują na wypicie średniej dawki alkoholu. Nie czują się tak pijani, jak mężczyźni z ojcami bez tego problemu.
  • Przypuszcza się, że osoby, które mocniej i szybciej odczuwają efekty wypicia alkoholu, mniej chętnie sięgają po kolejny kieliszek.
  • Mężczyźni słabiej odczuwający skutki picia umiarkowanej dawki alkoholu są bardziej narażeni na alkoholizm w późniejszym okresie. (Założenie to potwierdzono również na grupie kobiet.)

Predyktory behawioralne pomagają zidentyfikować zagrożenie, a ich znajomość może mieć wpływ na uniknięcie problemu. Często osoby, które dowiadują się, że są w grupie ryzyka podejmują decyzje, które je chronią.

Przeczytaj inne publikacje o tematyce psychologicznej >>


Źródła:

James W. Kalat, Biologiczne podstawy psychologii, Warszawa 2020

Psychologia, OpenStax Poland, 2020 ( https://openstax.pl/)

.

Jak wychowywać, aby wspierać dziecko?

0

Wychowanie dziecka to niełatwe zadanie – od pierwszych dni życia potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, akceptacji, stabilizacji i miłości. Im dalej w las, tym więcej wyzwań i wątpliwości. Jak zatem wspierać dziecko, jak je wychowywać, aby ułatwić mu rozwój?

Rodzicielstwo to nie bułka z masłem

Zanim zostałam mamą, miałam nieco inną wizję rodzicielstwa. Wydawało mi się, że wychowanie to bułka z masłem, a moja intuicja i znajomość świata znacznie ułatwią mi zadanie. Szybko przekonałam się jednak, że pełny brzuszek i czysta pieluszka to nie wszystko. Ba! Z doświadczenia wiem, że wraz z upływem czasu zadania rodzica są coraz bardziej wymagające. Znasz pewnie to powiedzenie, że “małe dziecko – mały kłopot, duże dziecko…”, prawda? Gdy moje córeczki były małe nie bardzo w to wierzyłam, a potem dopadła mnie rzeczywistość.

Owszem, można nie czuć odpowiedzialności, nie zastanawiać się nad tym, co robimy i tłumaczyć, że przecież jakoś to będzie. Można też aktywnie wspierać dziecko i szukać rozwiązań, zamiast zamykać oczy. Nie, nie ma rodziców idealnych, są jednak wystarczająco dobrzy. I tak – to nasze dzieci ocenią kiedyś nasze starania i pewnie nie każdy z nas zda ten egzamin na 5 z plusem. Jeśli jednak można czerpać z wiedzy specjalistów i pewne wskazówki wdrażać w życie, to warto skorzystać z ich wiedzy.

Dzisiaj opowiem Ci o wymiarach wychowania i przybliżę 4 style wychowania wraz z ich konsekwencjami.

Dwa istotne wymiary wychowania

Psychologowie wskazują na 2 ważne wymiary wychowania w okresie dzieciństwa i dorastania:

  • akceptacja/responsywność,
  • wymagania/kontrola.

Jak należy je interpretować? Skupmy się na przykładach.

Akceptacja i responsywność

Akceptujący i responsywni rodzice to tacy, którzy często się uśmiechają, dopingują maluchy, a także dostrzegają i chwalą ich postępy. Są serdeczni i uczuciowi, ale jednocześnie potrafią być krytyczni wobec złego zachowania dziecka. Rodzice mniej akceptujący i responsywni nadmierne krytykują dziecko, stosują kary, umniejszają jego wartości, a nawet ignorują potrzeby i zdanie dziecka. Bardzo rzadko pokazują, że je cenią i kochają.

Kontrola i wymagania

Mocno kontrolujący i wymagający rodzice bardzo mocno narzucają dziecku swoje zdanie, budując jasno granice wolności. Nakładają na dziecko wiele wymagań, aktywnie monitorują też przestrzeganie zasad, nie tolerując ich łamania. Mniej kontrolujący i wymagający rodzice są mniej restrykcyjni. Zostawiają swobodę w rozwijaniu zainteresowań oraz podejmowaniu decyzji skupiających się na aktywności podejmowanych przez dziecko. Sprawują jednak pewną kontrolę i wymagają różnych kwestii od swoich dzieci.

Który wymiar jest lepszy?

Pierwszy wymiar opisuje, ilość responsywności (odpowiadania na potrzeby i działania dziecka) oraz uczuć, które rodzic wykazuje w stosunku do dziecka. Drugi opisuje poziom ograniczania i wymagań rodziców. Każda z tych składowych jest ważna i potrzebna, liczą się tu jednak proporcje. Nie można wykluczyć żadnej z tych kwestii, każda z nich jest na swój sposób ważna.

Jak wychowywać dziecko?

Aby zapewnić dziecku prawidłowy rozwój w okresie dzieciństwa należy zapewnić mu równowagę między:

  • zdobywaniem nowych umiejętności i kompetencji,
  • dążeniem do samodzielności i autonomii,
  • przejawianiem własnej inicjatywy,
  • kontrolowaniem zachowań przez rodziców,
  • potrzebą chronienia dziecka.

Im bardziej kontrolujemy dziecko, tym ma ono mniej okazji do samodzielności i nauki nowych umiejętności społecznych. Im więcej luzu dajemy, tym mniej poczucia bezpieczeństwa i wsparcia okazujemy dziecku.

Nie brzmi to wszystko zbyt prosto, prawda? Wychowanie nie jest łatwe i rzadko kiedy od początku usłane jest różami. Używając metafor – nie raz wdepniesz w klocek lego, wypijesz zimną kawę i nie prześpisz nocy. Ale wiesz, jeśli się starasz, szukasz rozwiązań i potrafisz dostrzec wpadki, to już bardzo dużo.

4 style wychowania dziecka

Przejdźmy do konkretów – przybliżę Ci 4 style wychowania. Przeczytaj je proszę uważnie i sprawdź, które elementy stosujesz, a nad którymi warto popracować. Nie będę Cię oceniać ani dłubać w Twojej wizji rodzicielstwa, chcę tylko pokazać, czym różnią się różne modele wychowania i jakie mogą mieć konsekwencje.

Autorytatywny, inaczej zwany wzajemnym, z ang. authoritative

Autorytatywny styl wychowania stwarza najlepsze warunki do rozwoju dziecka (tak wskazują specjaliści). Jego podstawą jest miłość, szacunek i troska, ale obejmuje jednak konieczność podporządkowania się pewnym zasadom. Bliskość z dzieckiem sprawia, że kontrola ta odbierana jest przez nie, jako przejaw troski i tego, że rodzicowi na nim zależy. Podsumowując – równowaga, mądra swoboda oraz rozsądne ograniczenia. Styl ten opiera się na wzajemności relacji.

Jak zachowuje się rodzic?

  • Stawia granice, ale jest otwarty na potrzeby i uczucia dziecka.
  • Sprawuje kontrolę, ale okazuje dziecku ciepło.
  • Pozwala na samodzielność, ale stoi obok, aby pomóc w trudnościach i niepowodzeniach.
  • Daje dziecku dużo swobody, ale jednocześnie wyznacza obowiązki i stawia wymagania.

Jak zachowuje się dziecko?

  • Wierzy w siebie i jest niezależne.
  • Ma pozytywne zdanie na swój temat.
  • Współpracuje i jest wrażliwe na krzywdę innych.
  • Z chęcią podejmuje wyzwania.

Konsekwencje stylu autorytatywnego: Adekwatne oraz zrównoważone poczucie autonomii, inicjatywy i kompetencji.

Permisywny, zwany pobłażliwym, z ang. permissive

Styl permisywny charakteryzuje się nadmiernym uleganiem woli dziecka. Rodzic jest nadopiekuńczy, daje maksymalną i niekontrolowaną swobodę, nie stawia też żadnych wymagań. Nie ma tu jednak znaku równości z rodzicielstwem bliskości. Bliskość jest niezwykle ważna i potrzebna, aby dziecko mogło się prawidłowo rozwijać.

Jak zachowuje się rodzic?

  • Pozwala na wszystkie nieograniczone przejawy autonomii, kompetencji oraz inicjatywy.
  • Nie wprowadza klarownych i jasnych zasad postępowania.
  • Nie wymaga żadnych osiągnięć, tłumaczy wszystko naturalnym stanem rzeczy.
  • Brak mu konsekwencji, reguły są płynne – dziecko wcale nie musi się nimi kierować.
  • Całkowicie oddaje się potrzebom i wymaganiom dziecka.

Jak zachowuje się dziecko?

  • Jest niedojrzałe oraz egoistyczne w stosunku do rówieśników.
  • Słabiej radzi sobie w szkole w okresie dorastania, nieczęsto podejmuje się zobowiązań, nie jest zainteresowane nowymi umiejętnościami.
  • Czasami bywa agresywne, stara się wymuszać zachowania innych.

Konsekwencje stylu permisywnego: Bardzo skrajne i zupełnie nieograniczone poczucie autonomii i wyższości. Znacznie wyższe poczucie kompetencji, niż stan faktyczny.

Autorytarny, zwany też rygorystycznym, z ang. authoritarian

Styl autorytarny jest zupełnym przeciwieństwem permisywnego. Rodzice zaniedbują potrzeby dziecka, liczą się jedynie zasady ustanowione przez nich. Stawiają wygórowane wymagania, oczekują pełnego posłuszeństwa – nie ma tu miejsca na autonomię i swobodę decyzji. Relacje oparte są na lęku, karach oraz wszechogarniającej kontroli. Nie liczą się potrzeby, emocje i uczucia dziecka, a ono samo doświadcza ciągłego poczucia winy oraz niższości.

Jak zachowuje się rodzic?

  • Stawia wygórowane wymagania, którym niełatwo sprostać.
  • Rzadko docenia i chwali, nie okazuje radości z sukcesów dziecka.
  • Nie daje dziecku ciepła, nie wspiera go w jego planach i potrzebach.
  • Ogranicza samodzielne wybory i inicjatywy, umniejszając ich wartości.
  • Sprawuje ścisłą kontrolę i demonstruje przewagę nad dzieckiem.

Jak zachowuje się dziecko?

  • Staje się lękliwe i uległe, ma niskie poczucie własnej wartości.
  • Bywa przygaszone lub agresywne – wyładowuje złość i frustrację na brak mocy sprawczej.
  • Wymyka się spod kontroli, stara się prowokować, zwracać na siebie uwagę.

Konsekwencje stylu autorytatywnego: W dziecku dominuje poczucie wstydu i zwątpienia oraz poczucia winy. Niska samoocena i brak wiary w siebie.

Zaniedbujący, inaczej też niezaangażowany, z ang. rejecting-neglecting

Styl zaniedbujący to luźna i niewymagająca postawa wobec dziecka. Czasami jest wynikiem odrzucenia dziecka lub niemożności poradzenia sobie z własnymi problemami i stresem. Rodzice są niezaangażowani, niezainteresowani i niewrażliwi. Dziecko nie ma oparcia, nie wie też, jakimi zasadami warto się kierować. Samodzielnie musi też decydować o sobie, chociaż nie ma jeszcze takich kompetencji. Często pojawiają się trudności z nawiązywaniem relacji z rówieśnikami, ujawnia się zagubienie i zdezorientowanie. Styl zaniedbujący jest najszkodliwszym stylem wychowania, który może mieć poważne konsekwencje na dalszych etapach rozwoju dziecka.

Jak zachowuje się rodzic?

  • Nie wykazuje zainteresowania potrzebami i uczuciami dziecka.
  • Nie buduje więzi emocjonalnej, jest niedostępny fizycznie i psychicznie.
  • Otaczający świat jest ważniejszy od dziecka, jego problemy stawiane są ponad sprawy dziecka.

Jak zachowuje się dziecko?

  • Staje się impulsywne, aspołeczne oraz mniej sprawnie nawiązują relacje z rówieśnikami.
  • Doświadcza zagubienia, świat jest nieuporządkowanym zbiorem, nie ma poczucia stałości i bezpieczeństwa.
  • Nie jest zainteresowane zdobywaniem nowych kompetencji, osiąga słabe wyniki w nauce i jest mniej dojrzałe.
  • Ma poczucie opuszczenia.

Konsekwencje stylu zaniedbującego: Niskie poczucie własnej wartości, brak chęci przejęcia inicjatywy i potrzeby nawiązywania relacji. Dominuje poczucie wstydu, zwątpienia i chaosu.

Badania wskazują, że dzieci do ukończenia 3. roku życia wychowywane w stylu zaniedbującym wykazują relatywnie wysoki poziom agresji. Można zaobserwować niepohamowane napady złości. Dzieci mają tendencję do przeszkadzania, a na kolejnym etapie trudniej radzą sobie w trakcie zajęć szkolnych.

Kilka słów na koniec

Tak, jak napisałam wcześniej – idealny rodzic nie istnieje. Nie oznacza to jednak, że należy zupełnie odpuścić. Pewne zachowania są wskazane, a inne zupełnie nie. Najlepsze rezultaty rozwojowe zapewnia serdeczność, którą połączymy z ograniczoną oraz racjonalną kontrolą. Akceptujmy nasze dzieci, zapewniajmy im wsparcie i poczucie bezpieczeństwa. Bądźmy blisko, okazujmy czułość i miłość.

Zawsze też zastanawiajmy się, jak my sami chcielibyśmy być traktowani. Dziecko jest małym człowiekiem, nie niedojrzałym i nieokreślonym bytem. I tak, zdarzają się potknięcia i błędy, ale na zrozumienie, rozmowę oraz zmianę nigdy nie jest za późno.

Przeczytaj inne publikacje o tematyce psychologicznej >>


Źródła:

Brzezińska I. A., Ziółkowska B., Appelt K., Psychologia rozwoju człowieka, Sopot 2021

Schaffer, D.R., Kipp, K., Psychologia rozwoju. Od dziecka do dorosłości,  Gdańsk 2015

.

Przemoc to proces – 3 fazy cyklu przemocy

0

Przemoc nie jest jedynie pojedynczym aktem agresji, to cykliczny proces, który z czasem przybiera na sile. Można wskazać trzy etapy cyklu przemocy w relacji. Na czym polegają te fazy i jak je rozpoznać? Czy pojednanie zawsze jest równoznaczne z końcem przemocy?

Przemoc domowa i doświadczenia maltretowanych kobiet

Twórczynią teorii cyklu przemocy jest amerykańska psycholożka dr Leonore E. Walker, która ma wieloletnie doświadczenie w pracy z maltretowanymi kobietami. “Cykle przemocy” są efektem opracowania około 1500 wywiadów przeprowadzonych z kobietami doświadczającymi przemocy domowej. Na ich podstawie dr Walker zaobserwowała pewien schemat, wzorzec zachowań, który pojawia się w przemocowej relacji.

Warto przypomnieć samą definicję tego zjawiska:

przemoc – celowe działania, które naruszają wolność osobistą drugiej osoby, mechanizm opiera się na sile oraz dominacji sprawcy i uległości ofiary

Przejawy przemocy opierają się na podobnym zestawie cech:

  • działania rozwijają się i eskalują,
  • akty przemocy powtarzają się cyklicznie,
  • relacja opiera się na nierównowadze sił,
  • można wskazać sprawcę i ofiarę.

Dowiedz się więcej o przemocy i rodzajach przemocy >>

Pamiętaj, że to sprawca przemocy odpowiedzialny jest za krzywdy, które wyrządza. Ofiara nie ponosi winy za jego zachowanie! Jeśli jesteś ofiarą przemocy, pomocy możesz szukać m.in. na Niebieskiej Linii >>

Cykle przemocy

Cykl przemocy to pojęcie pojawiające się najczęściej w kontekście przemocy domowej. Teoria ta znajduje jednak uniwersalne zastosowanie, mimo tego, że powstała na kanwie przemocy w rodzinie. Wg jej założeń można wyróżnić 3 fazy:

  • narastanie napięcia,
  • ostra przemoc,
  • miesiąc miodowy.

Dlaczego można powiedzieć, że jest to cykliczny proces? Po fazie trzeciej, która jest najkrótsza, na nowo rozpoczyna się faza pierwsza. Niestety, najczęściej ofiara odczuwa nasilone zjawisko, a każdy kolejny cykl jest jeszcze drastyczniejszy.

Faza narastania napięcia

Pierwszą fazę w cyklu przemocy określa się mianem narastania napięcia. W tym czasie pojawia się coraz więcej konfliktów, a spięcia wywołują nawet niewielkie szczegóły. Sprawca jest drażliwy, spięty, poirytowany i agresywny, niezwykle łatwo wytrącić go z równowagi. Można zauważyć, że przestaje panować nad swoim gniewem, nierzadko częściej sięga po alkohol, narkotyki lub inne używki.

Ofiara stara się opanować sytuację, łagodzić konflikty i uciekać od zagrożenia. Stopniowo wpada w apatię, odczuwa niepokój i podświadomie wyczekuje kolejnej kłótni. U ofiary mogą pojawić się też zaburzenia psycho-somatyczne. Mimo braku wyraźnego powodu odczuwa np. bóle brzucha i głowy, nudności, traci apetyt i nie może spać.

W tej fazie wyraźnie czuć napięcie, które powoli zaczyna dominować w relacji.

Faza ostrej przemocy

Drugą fazą nazywamy czas ostrej przemocy. Konflikty nie kończą się już tylko na obrażaniu i potyczkach słownych, sprawca wybucha i rozładowuje swój gniew. Ofiara nie jest w stanie załagodzić sytuacji, powstrzymać huraganu agresji. Często dochodzi do aktów przemocy fizycznej, które kończą się uszkodzeniem ciała ofiary. Przemoc psychiczna też przybiera na sile, sprawca jeszcze mocniej kontroluje, szantażuje i poniża ofiarę. Konflikt wybucha w związku z mało istotnym faktem lub w ogóle nie potrzebuje punktu zapalnego.

Ofiara stara się za wszelką cenę zakończyć kryzys – przeprasza, uspokaja i poddaje się przemocy. Jest przerażona, bezsilna i bezradna, traci nadzieję na lepsze jutro. Często pojawia się u niej apatia, depresja a nawet myśli samobójcze. Ogarnia ją niemoc, nie wie już, jak się bronić, jest jej wszystko jedno.

Faza miesiąca miodowego

Ostatni etap cyklu przemocy to tzw. miesiąc miodowy. Nazwa nawiązuje do wyjątkowego czasu po ślubie lub okresu z początku związku. Faza ta zaczyna się, gdy sprawca wyładuje swoje emocje, a następnie orientuje się, że przekroczył granicę. Może być to związane z dotkliwym pobiciem, skrzywdzeniem dziecka, próbą samobójczą lub realną możliwością odejścia ofiary (wyprowadzka, dokumenty rozwodowe itp.).

Sprawca przeprasza ofiarę, obiecuje poprawę i żałuje za swoje zachowanie. Staje się zupełnie innym człowiekiem – nie jest agresywny, nie pije, przejmuje większą część obowiązków domowych. Głośno mówi o tym, że nie był sobą, nie wie dlaczego to zrobił i przekonuje, że przecież nie jest zły.

Ofiara czuje miłość, akceptację, ciepło i sympatię sprawcy. Wszystko wraca do stanu sprzed pierwszego aktu przemocy, relacja wygląda na zdrową i udaną. Często jest to też moment cofnięcia decyzji o rozwodzie, odejściu, wyprowadzce. Ofiara wierzy, że przemoc już się nie powtórzy, tłumaczy i usprawiedliwia zachowanie sprawcy.

Serial Netflix – Sprzątaczka (Maid)

Fazy cyklu przemocy oraz to, jak trudno wyrwać się z tej sytuacji, dobrze obrazuje serial Netflixa “Sprzątaczka”. Główna bohaterka jest ofiarą przemocy psychicznej i ekonomicznej, po eskalacji konfliktu ucieka wraz z córką i staje się bezdomna. Następnie trafia do schroniska dla kobiet, znajduje pracę, jako sprzątaczka i zaczyna walkę o lepsze jutro dla siebie i swojej córeczki. Niestety, przechodzi wszystkie fazy cyklu przemocy, wracając do punktu wyjścia. Nie poddaje się jednak i znowu próbuje przejąć kontrolę nad swoim życiem…

W serialu pokazane są także inne przykłady kobiet, które wielokrotnie uciekały od oprawców, a następnie wracały, próbując po raz kolejny naprawić relację. Można dokładnie prześledzić cały cykl przemocy i niemal poczuć napięcie, stres i bezradność towarzyszące bohaterom. W tle pojawia się uzależnienie, przemoc fizyczna oraz brak wsparcia ze strony najbliższych.

https://youtu.be/ymGKjhZwf4E

Zmiana natężenia i trwania cyklu przemocy

Cykl przemocy to zjawisko cykliczne, powtarzające się – rzadko zdarza się, aby była to sytuacja jednorazowa. Po fazie miesiąca miodowego wszystko zaczyna się od początku, a sprawca na nowo rozpoczyna fazę narastania napięcia. Niestety, najczęściej kolejny cykl przybiera na sile, a sprawca jest jeszcze okrutniejszy w swoich działaniach.

Z czasem skraca się też czas trwania miesiąca miodowego, a wydłużają się dwie pierwsze fazy. Jeśli sytuacja ta ciągnie się latami, ostatecznie zanika okres miesiąca miodowego. Cykl przemocy skraca się do dwóch faz, a relacja opiera się już jedynie na zrachowaniach przemocowych.

Przeczytaj także: ON SIĘ NIE ZMIENI. ON CIĘ KIEDYŚ ZABIJE. >


Źródła:

Strona internetowa dr Leonore E. Walker, www.drlenoreewalker.com

Strona internetowa Niebieskiej Linii, www.niebieskalinia.info

J. Helios i W. Jedlecka, Współczesne oblicza przemocy. Zagadnienia wybrane, Uniwersytet Wrocławski, 2017

M. Ciesielska, Rodzaje, formy i cykl przemocy w rodzinie, Zeszyty Naukowe Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Witelona w Legnicy, 2014

.

Przemoc psychiczna to też przemoc!

0

Ze słowem “przemoc” najczęściej kojarzy się krzywda cielesna, ale nie zawsze jest ono jednak równoznaczne z siniakami i krwią. Zjawiska tego często nie widać na pierwszy rzut oka. Czym w takim razie jest przemoc psychiczna i emocjonalna? Jakie są inne rodzaje przemocy?

Czym jest przemoc?

Bardzo często przemoc kojarzona jest z takimi pojęciami jak: agresja, brutalność, przestępstwo czy okrucieństwo. I całkiem słusznie, trzeba jednak pamiętać, że nie zawsze wiąże się ona z aspektem fizycznym. Punktem wspólnym różnych rodzajów przemocy jest to, że w relacji jedna strona opiera się na przeważającej sile, dominacji nad drugą stroną. Samoobrona jest utrudniona, ponieważ można wskazać asymetrię sił – ofiara nie jest w stanie przeciwstawić się sprawcy. Dlaczego przemoc i agresja to nie to samo? Ponieważ w przypadku agresji siła może być zrównoważona, przemoc zawsze opiera się na przewadze sprawcy.

Znamiona przemocy

Można wskazać kilka znamion przemocy m.in.:

  • celem jest wyrządzenie ofierze bólu, poniżenie jej lub sprawienie, że będzie cierpiała,
  • sprawca świadomie naraża ofiarę na szkodę,
  • efektem działań jest podporządkowanie ofiary lub jej kontrola,
  • sprawca narusza dobra osobiste ofiary, manipuluje nią, nie liczy się z jej zdaniem.

Przemoc może mieć charakter:

  • instrumentalny – środek do realizacji określonego celu,
  • bezinteresowny – znęcanie się jest sposobem na znalezienie zadowolenia,
  • zbiorowy lub indywidualny.

Przemoc definicja

Definicja przemocy opiera się na trzech kryteriach: rodzaju zachowania, intencjach sprawcy oraz skutkach przemocy. Zjawisko to można opisać na kilka sposobów:

  • wszystkie nieprzypadkowe akty, które godzą w osobistą wolność jednostki lub przyczyniają się do fizycznej lub psychicznej szkody, które wykraczają poza społeczne zasady wzajemnej relacji (I. Pospiszyl),
  • przemoc narusza prawa i dobra osobiste takie, jak: godność człowieka i prawo do fizycznej nietykalności,
  • jest to swego rodzaju akt, który godzi w wolność osobistą jednostki, ofiara zmuszana jest do zachowań niezgodnych z jej własną wolą.

Można wyróżnić kilka podstawowych cech przemocy:

  • nie pojawia się znienacka, rozwija się i eskaluje, a brak oporu sprawia, że przybiera na sile,
  • proces cykliczny, akty przemocy powtarzają się,
  • opiera się na zależności dominacja-uległość,
  • jest zależna od udziału człowieka,
  • przyjmuje różnorodne formy.

Rozróżnia się też dwa typy przemocy:

  • przemoc “gorąca” – furia i dynamiczne wyładowanie gniewu, które prowadzi do niebezpiecznych zachowań, np. akty przemocy fizycznej lub psychicznej,
  • przemoc “chłodna” – teoretycznie sprawca jest spokojny, ale w środku skrywa spiętrzone i kontrolowane emocje, stopniowo niszczy psychicznie ofiarę, a w swojej głowie znajduje usprawiedliwienie swoich działań.

Przeczytaj także: PRZEMOC TO PROCES – 3 FAZY CYKLU PRZEMOCY >

Rodzaje przemocy

Przybliżenie definicji przemocy sprawia, że łatwiej dostrzec ją w działaniach innych, niż fizyczne. Jasne staje się to, że nie tylko pięść krzywdzi ofiarę. W tym artykule chcę skupić się szczególnie na wymiarze psychicznym i emocjonalnym, dlatego o innych jej rodzajach jedynie wspomnę.

Przemoc psychiczna (emocjonalna)

W różnych źródłach można znaleźć połączenie lub rozdzielenie pojęć przemocy psychicznej i emocjonalnej. Moja własna analiza artykułów naukowych wskazuje, że problem dotyka tej samej sfery, a płaszczyzna emocjonalna zawiera się w psychicznej.

Jeśli przyjmiemy definicję rozłączną możemy wskazać, iż:

  • przemoc psychiczna – zadawanie cierpienia poprzez kontrolowanie, izolowanie i ograniczanie ofiary, najczęściej wiąże się z: zastraszaniem, szantażowaniem, nieustającym niepokojem, grożeniem wyrządzenia pewnej krzywdy itp.,
  • przemoc emocjonalna – szczególnie oddziałuje na godność osobistą, sprawca podważa poczucie własnej wartości ofiary, krytykuje ją, oczernia, poniża, obraża itp.

Uogólniając można przyjąć, że przemoc psychiczna jest sytuacją, gdy sprawca ma kontrolę psychologiczną nad ofiarą. Narusza jej godność osobistą, traktując ją jako podmiot. Przemoc psychiczna wiąże się z poniżaniem, ośmieszaniem, manipulowaniem, brakiem wsparcia czy wciąganiem w konflikty. Sprawca wyśmiewa poglądy ofiary i narzuca własne, nie jest zainteresowany jej uczuciami, stale krytykuje, wmawia choroby psychiczne, kontroluje zachowanie i domaga się posłuszeństwa. Bywa również tak, że sprawca ogranicza ofierze dostęp do pożywienia lub utrudnia sen. Stosuje także werbalne środki – upokarza, zawstydza, poniża i wyzywa ofiarę.

Izolacja społeczna a przemoc psychiczna

Sprawca przemocy psychicznej bardzo często dąży do ograniczenia kontaktów społecznych ofiary. Minimalizuje stopniowo więzy z rodziną, przyjaciółmi, sąsiadami i znajomymi. Może dziać się to poprzez stopniowe ograniczanie lub obrażanie bliskich oraz publiczne awantury. Osoby z najbliższego otoczenia są zawstydzone zachowaniem sprawcy, w efekcie czego unikają towarzystwa ofiary. Nie chcą mieszać się konflikt, chcą pozbyć się uczucia wstydu, a nawet są przekonane, że jeśli usuną się w cień, ofiara nie będzie dręczona.

Przemoc psychiczna definicja

Podobnie, jak w przypadku przemocy, można znaleźć wiele definicji przemocy psychicznej. Wszystkie opisują to samo zjawisko, ale każdy twórca nieco inaczej ją definiuje, pod uwagę bierze też inne ofiary.

  • K. Brown i M. Herbert: Zadawanie cierpień psychicznych poprzez kontrolowanie oraz ograniczanie kontaktów społecznych lub izolacja i uwięzienie, a także zmuszanie do bycia świadkiem aktów przemocy. Zawiera się w niej zastraszanie, grożenie, szantaż, groźby popełnienia samobójstwa oraz ciągły niepokój i niszczenie własności prywatnej.
  • I. Pospiszyl: Przemoc psychiczna ukryta jest często pod maską uczciwości i troski, które na pierwszy rzut oka są zupełnie normalne i nic nie można im zarzucić.

Krzywdzenie psychiczne jest praktycznie nieuchwytne na pierwszym etapie, dopiero z czasem można zauważyć jej skutki. Niełatwo jest ją zmierzyć i stopniować, bo każdy człowiek odczuwa ją nieco inaczej. Nie można wskazać uniwersalnych ram dla wszystkich ludzi. Czasami dla jednych słowa mają niewielką moc, innych ranią jednak niezwykle głęboko. Można zauważyć to m.in. w przypadku dzieci, które mają zupełnie inną odporność emocjonalną, niż dorośli.

Przemoc wobec dzieci

Psychiczna przemoc wobec dzieci może ranić je znacznie bardziej niż przemoc fizyczna. Jej skutki często mają ogromny wpływ na ich rozwój, utrudniając im wejście w dorosłość. Jak zatem rozumie się przemoc psychiczną w kontekście dzieci?

J. Garbarino, def. zaadaptowana m.in. przez AAmerykańskie Stowarzyszenie Profesjonalistów Przeciwdziałających Krzywdzeniu Dzieci (American Professional Society on the Abuse of Children, APSAC) – Krzywdzenie psychiczne do powtarzający się wzorzec zachowań opiekuna lub skrajnie drastyczne wydarzenia, które wywołują u dziecka poczucie tego, iż jest nic niewarte, niechciane, niekochane lub zagrożone, a wartość ma wyłącznie ta osoba, która zaspakaja potrzeby innych. Obejmuje: odtrącenie, zastraszanie, izolowanie, wyzyskiwanie, brak więzi emocjonalnej, zaniedbywanie rozwoju umysłowego, nauki i opieki medycznej.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) – Niezapewnienie przez opiekuna wspierającego, akceptującego i odpowiedniego środowiska rozwoju dziecka. Działania opiekunów mają negatywny wpływ na zdrowie emocjonalne i rozwój dziecka. Mogą obejmować: ośmieszanie, groźby, dyskryminację, odrzucenie, oczernianie, ograniczanie kontaktów z rówieśnikami lub inne niefizyczne formy złego traktowania.

Przemoc fizyczna

Mianem przemocy fizycznej określa się naruszenie nietykalności fizycznej drugiej osoby. Wiąże się ono z uszkodzeniem ciała i zadawaniem bólu. Jej skutkiem mogą być siniaki, złamania, poparzenia czy rany, które spowodowane są popychaniem, biciem, kopaniem, duszeniem czy nawet poparzeniem i użyciem broni.

Przemoc seksualna

Ta forma przemocy kojarzona jest najczęściej z wykorzystywaniem dzieci, trzeba pamiętać jednak, że dorośli też mogą być jej ofiarami. Najczęściej wskazuje się tu żony i partnerki zmuszane do aktów seksualnych, ale również mężowie i partnerzy mogą być ofiarami.

Aktami przemocy seksualnej są: gwałty, pedofilia, kazirodztwo, wymuszanie seksu lub nieakceptowanych przez drugą stronę praktyk seksualnych, sadystyczne formy współżycia czy zmuszanie do seksu z osobą trzecią. Przemoc seksualna przybiera na sile wraz z zawężaniem kontaktów seksualnych do sfery biologicznej i rozładowania napięcia seksualnego. Niezwykle istotnym elementem jest to pokazanie władzy sprawcy i uległość ofiary.

Przemoc ekonomiczna

Narzędziem przemocy ekonomicznej jest ograniczenie dostępu ofiary do środków finansowych lub innych wartości materialnej. Sprawca zaspakaja w ten sposób swoją potrzebę kontroli i władzy. To pieniądze i dobra materialne budują pozycję osoby, która nimi dysponuje w rodzinie lub związku. Najczęściej ofiarami przemocy ekonomicznej są kobiety, które nie pracują zawodowo, tłumacząc ją prawem dysponowania pieniędzmi przez osobę zarabiającą. Zdarza się też tak, że sprawca kontroluje wpływy finansowe obu partnerów, uniemożliwiając swobodne korzystanie z zasobów.

Zachowania mające znamiona przemocy ekonomicznej to np.:

  • pozbawienie środków do życia, ofiara musi prosić o każdą złotówkę,
  • zabieranie pieniędzy członkom rodziny,
  • brak możliwości swobodnego dysponowania środkami finansowymi, samochodem lub mieszkaniem,
  • rozliczanie każdej kwoty wydanej przez ofiarę,
  • zabieranie karty do bankomatu lub karty kredytowej, ograniczenie dostępu do konta,
  • przekupywanie członków rodziny drogimi prezentami.

Zaniedbanie

Zaniedbanie jest formą ukrytej przemocy, która wiąże się z niezaspakajaniem podstawowych potrzeb biologicznych i psychicznych bliskich osób. Najczęściej jej ofiarami są dzieci, a zaniedbywanie może zacząć się już w życiu płodowym, gdy matka pije alkohol, bierze narkotyki lub zagraża w inny sposób dziecku.

Uogólniając zaniedbanie polega na niewłaściwym wypełnianiu obowiązków opieki. Objawia się poprzez pozbawianie dostępu do pożywienia oraz schronienia, nieudzielaniu pomocy w trudnościach lub chorobie, a nawet porzucaniu.

Przeczytaj także:


Źródła:

Wioletta Jedlecka (Uniwersytet Wrocławski), Formy i rodzaje przemocy, Wrocławskie Studia Erazmiańskie: Przemoc w prawie i polityce, 2017

Małgorzata Kowalczyk, Teresa Łącka, Przemoc i jej mechanizmy w związkach partnerskich, Paedagogia Christiana 1/27 (2011), Toruń

Renata Szredzińska, Joanna Włodarczyk, Przemoc w rodzinie. Wyniki Ogólnopolskiej diagnozy skali i uwarunkowań krzywdzenia dzieci, Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, 2019

.

Ciasto marchewkowe – mój sprawdzony przepis

0

Masz ochotę na szybkie ciasto marchewkowe, które będzie smaczne, a zarazem wilgotne i puszyste? Poniżej znajdziesz przepis, który zawsze wychodzi, a nie wymaga zbyt dużego nakładu pracy. Możesz zrobić ciasto marchewkowe z kremem albo postawić na klasykę – decyzja należy do Ciebie.

Ciasto marchewkowe przepis

Mój sprawdzony przepis na ciasto marchewkowe to wynik długoletnich testów. Nie, nie pochodzi z Kwestii Smaku, recepturę powierzyła mi kiedyś koleżanka, a ja dopracowałam ją po swojemu. Żeby zobrazować Ci poziom prostoty tego przepisu napiszę tylko, że mój mąż nie jest zbyt biegły w kuchni, a to ciasto potrafi upiec. Ba! On robi to częściej niż ja i jego ciasto marchewkowe smakuje wybornie!

Prosty przepis na ciasto marchewkowe

Zacznijmy od listy składników na ciasto marchewkowe i kilku wskazówek odnośnie pieczenia.

  • 2 szklanki mąki
  • 3/4 szklanki cukru
  • niecała szklanka oliwy lub oleju
  • 4 całe jajka
  • 1 łyżeczka sody
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • trochę cukru waniliowego
  • 3-4 duże marchewki
  • pół paczki cynamonu

Proporcje można lekko zmienić – np. zmniejszając ilość cukru lub dodając więcej cynamonu. Jeśli masz ochotę na ciasto marchewkowe z orzechami, dodaj garść pokruszonych orzechów włoskich lub innych, które najbardziej lubisz. Ja czasem wzbogacam recepturę o skórkę pomarańczową, płatki owsiane albo starte na grubych oczkach jabłko.

Przygotowywanie ciasta marchewkowego zacznij od obrania, umycia i przetarcia marchewki. Ja najczęściej trę połowę na małych, a połowę na dużych oczkach. Dzięki temu ciasto marchewkowe ma piękny, pomarańczowy kolor, ale wyczuwa się w nim kawałki marchewki. Łączenie składników opiera się na zasadzie – mokre z mokrymi, suche z suchymi, a na końcu łączymy.

Piekarnik należy rozgrzać do 180 stopni, ciasto marchewkowe pieczemy do tzw. suchego patyczka. Zazwyczaj zajmuje to około 50 minut.

Ciasto marchewkowe z kremem

Najczęściej piekę wersję bez kremu, ale na specjalne okazje lub życzenie moich córek, robię ciasto marchewkowe z kremem mascarpone.

Ciasto marchewkowe z samym mascarpone to wg mnie zbyt ciężkie i suche połączenie, ale jeśli ktoś lubi – można zrobić i tak. Ja najczęściej przygotowuję krem taki, jak do tortu. Przygotuj:

  • opakowanie serka mascarpone,
  • pół dużej śmietanki 30%,
  • odrobinę cukru pudru.

Najpierw miksujemy mascarpone z cukrem pudrem, a następnie dodajemy wcześniej ubitą na sztywno śmietankę. Najlepiej łączyć oba składniki stopniowo, delikatnie mieszając całość. Krem można wzbogacić o skórkę pomarańczową lub cytrynową, aby nieco przełamać jego słodycz.

Ciasto marchewkowe fit

Powyższy przepis na ciasto marchewkowe można lekko zmodyfikować, żeby uzyskać wersję nieco bardziej fit. Należy zmniejszyć ilość cukru, zastąpić go ksylitolem lub miodem albo po prostu zrezygnować z dosładzania. Warto dodać też garść płatków owsianych, a białą mąkę zastąpić tą pełnoziarnistą lub bezglutenową. Nie jest też wskazany krem ze śmietanką – można z niego zrezygnować lub zrobić ciasto marchewkowe z mascarpone.


Sprawdź też przepis na ciasto bananowe >>

.

Praca zdalna, studia online, nauka zdalna – jak się przygotować i o czym pamiętać?

0

Praca i nauka zdalna tylko w teorii kojarzy się z relaksem, luzem i mniejszym wysiłkiem. Owszem, możemy siedzieć w dresie, pić herbatę w ulubionym kubku, a nawet wstawić w trakcie pranie. Nie oznacza to jednak, że skupienie się oraz efektywna praca jest zadaniem banalnym.

Nauka i praca zdalna – wyzwania

Planując pracę lub naukę zdalną warto wziąć pod uwagę dwie kwestie. Po pierwsze miejsce pracy, po drugie – zadbanie o mózg i ciało. Jeśli otaczająca nas przestrzeń rozprasza, nie będziemy w stanie się skupić. Nie pomoże nam słaba kondycja psycho-fizyczna. Przyda się też samokontrola, duża dawka motywacji i mnóstwo spokoju. Jak radzić sobie w sytuacji, gdy nie wszystko idzie po naszej myśli? Jak zaplanować pracę zdalną, żeby dopasować wszystkie puzzle i ułatwić sobie zadanie?

Jednoosobowa działalność gospodarcza w domu

Pracując w korporacji zdarzało mi się brać tzw. home office. Znacznie łatwiej było mi pracować bez gwaru biura, kolejek po kawę i… dojazdów. Pierwszy problem pojawił się w momencie przejścia na swoje i przeniesienia miejsca pracy do pokoju w moim domu, zwanym gabinetem. Miało być pięknie, a wyszło tak, że totalnie nie mogłam się skupić. Zbyt dużo rzeczy mnie rozpraszało i odciągało moją uwagę od pracy. Nie pomagało również to, że to ja sama musiałam zarządzić wszystkimi zadaniami.

O ironio! Przecież marzyłam o tym, żebym to ja była sterem i okrętem. A tu psikus! Wszystko na mojej głowie. Od czerwca 2019 minęło już trochę czasu, a wraz z nim wszystko się poukładało.

Podyplomówka, czyli studia online

W lutym 2020 postanowiłam zacząć studia podyplomowe z Psychologii Biznesu. Chciałam poszerzyć wiedzę psychologiczną i zdobyć kolejne narzędzia do pracy z moimi klientkami. Czułam też potrzebę wyjścia do ludzi. Po jednym stacjonarnym zjeździe gruchnęła pandemia i budynek uczelni zmienił się w studia online. Chichot losu…

Mimo tego, że wiedziałam już z czym je się pracę z domu, nauka zdalna totalnie rozłożyła mnie na łopatki. W gabinecie spędzałam już nie tylko dni robocze, ale i weekendy. Dzieci radośnie biegały po domu, mąż nieporadnie krzątał się w kuchni, a pies wchodził i wychodził z pokoju. Sajgon. W oku cyklonu ja oraz chęć przyswojenia wiedzy, która mnie cholernie interesowała. Skończyłam jednak podyplomówkę na 5, a teraz jestem w trakcie kolejnych studiów, które też mają formę nauki zdalnej.

Jak przygotować się do pracy i nauki zdalnej?

Tak, jak wspomniałam na początku, chcę podzielić się z Tobą moim doświadczeniem i wiedzą, którą zdobyłam w trakcie studiów. Moje wskazówki możesz wziąć dosłownie albo jedynie się nimi zainspirować. Zasady te przydadzą się zarówno w przypadku dorosłych, jak i dzieci. Zaczniemy od miejsca pracy, a potem przyjdziemy do tego, co pomoże psychice i ciału.

Miejsce nauki i pracy zdalnej

Idealne warunki do nauki i pracy zdalnej zapewni osobny pokój, w którym można się zamknąć. Ważne też, żeby ograniczyć w nim ilość bodźców, czyli rozpraszaczy. Przydałby się porządek, ładny wystrój i odpowiednie światło. Brzmi nieźle, prawda? Co jednak w przypadku, gdy życie nie wygląda tak idealnie? Trzeba zadbać o maksymalny komfort w rzeczywistości, jaką mamy. Poniżej znajdziesz kilka wskazówek, które mogą Ci w tym pomóc.

  • Na początku zadbaj o biurko i wygodny fotel. Jeśli nie masz miejsca na biurko, wykorzystaj stół lub blat kuchenny. Posprzątaj, pozbądź się niepotrzebnych przedmiotów i przygotuj miejsce na niezbędne przybory. Jeśli nie dysponujesz ultra wygodnym krzesłem biurowym, postaw na zwykłe krzesło, ale zadbaj o wygodną poduszkę, która zapewni trochę komfortu.
  • Wyłącz telewizor, żeby się nie rozpraszać. Możesz włączyć ulubioną muzykę, ale tylko wtedy, gdy umiesz się skupić mimo dźwięków.
  • Jeśli wokoło toczy się życie rodzinne, zainwestuj w dobre słuchawki, które dodatkowo wygłuszają otoczenie. Dzięki temu odetniesz się od tego, co jest dookoła i skupisz się na słowach wykładowcy lub dźwiękach muzyki.
  • Postaraj się też wybrać miejsce, które jest niedaleko okna. Po pierwsze zapewni to więcej światła, po drugie – pozwoli na chwilę skupić wzrok na tym, co dzieje się za oknem. Jeśli nie masz takiej możliwości, zadbaj o dobre oświetlenie miejsca pracy. Żarówka powinna dawać światło o barwie zbliżonej do naturalnego.
  • Ważna jest nie tylko przestrzeń na biurku lub stole, ale też odpowiednia jej ilość dookoła. Pozwoli to swobodnie wstawać i siadać, a także odchylić się na krześle.

Ciało i umysł w pracy i nauce zdalnej

Komfortowe miejsce znacznie ułatwia studia online lub pracę zdalną. To jednak nie wszystko, warto zadbać też o swój mózg i ciało. O czym w takim razie warto pamiętać, żeby podnieść swoją produktywność?

  • Może zabrzmi to banalnie, ale podstawą jest zdrowe odżywianie. Jeśli źle się odżywiamy, nasz organizm szybko da nam o tym znać. Przyda się dobre śniadanie, zdrowa przekąska i wartościowy obiad. Odpuść sobie jedzenie w pośpiechu, dużą ilość słodyczy i fast foody. Wiem, że nie jest to nic odkrywczego, ale ma to ogromne znaczenie. Warto zaplanować to, co będziemy jeść i wcześniej przygotować posiłki.
  • Skoro jesteśmy w temacie odżywiania – kawa nie jest posiłkiem, nie zapewni nam też odpowiedniego nawodnienia. Tak, kocham kawę i często po nią sięgam, ale dbam też o dużą ilość wody. Zawsze mam pod ręką dzbanek z filtrem i szklankę, żeby nie zapominać o piciu. Woda transportuje tlen i składniki odżywcze, a także wspomaga procesy zachodzące w organizmie.
  • Kolejną kwestią są przerwy w pracy. Długie pozostawanie w tej samej pozycji nie służy ciału i głowie. Należy regularnie odchodzić od komputera, wykonać kilka skłonów, rozciągnąć się nieco i pochodzić. Dzięki temu zmniejszy się napięcie w ciele, a mięśnie się rozluźnią. Aktywność fizyczna wskazana jest także po pracy – bieganie, spacer, bieżnia, joga, pilates. Cokolwiek, co ruszy nas z fotela i pozwoli trochę się poruszać.
  • Niezwykle ważnym, a niedocenianym aspektem jest tlen. Efektywna praca wymaga dotlenienia mózgu, ale nie wystarczy po prostu oddychać dusznym powietrzem w pokoju. Warto regularnie wietrzyć pomieszczenie, wychodzić na balkon lub odpoczywać przy otwartym oknie. Idealnie byłoby przejść się na krótki spacer albo przynajmniej pochodzić przez chwilę na świeżym powietrzu. Pomocny okazuje się tu pies, który wymusi spacerek 🙂
  • W domu można pracować w piżamie lub starym i wyciągniętym dresie. Ja staram się ubrać komfortowo, ale jednak założyć coś ładniejszego, co działa na mnie motywująco. Nie, nie siedzę w spodniach w kant, ale praca w piżamie totalnie mnie rozleniwia.
  • Ważna jest też codzienna rutyna, która pozwoli zachować codzienny rytm dnia i nocy. Totalne porzucenie schematów sprawia, że tracimy poczucie sprawczości, zacierając granice między pracą a życiem poza nią.
  • Po skończonych zajęciach lub wykonaniu wszystkich zadań w pracy, warto odpocząć. Zrelaksować się, rozluźnić ciało i… wyłączyć komputer. Nawet jeśli wzywają Cię obowiązki domowe, pozwól sobie na chwilę odpoczynku. No i oczywiście sen, niewyspany człowiek już rano jest tak zmęczony, że ciężko mu skupić uwagę.

Zdalna praca i zdalne nauczanie a kontakty społeczne

Bardzo często osobom, które pracują lub uczą się zdalnie brakuje kontaktów międzyludzkich. Słyszą głos osób uczestniczących w spotkaniu, widzą je na ekranie, ale nie nie jest to kontakt namacalny. Zarówno dorośli, jak i dzieci, potrzebują spotkań w świecie realnym, które pozwolą wyrwać się z codziennej, wirtualnej rutyny. Dostarczają też zupełnie innych bodźców, które stymulują nasz mózg.

Człowiek jest istotą społeczną, nawet wtedy, gdy jest introwertykiem. Warto zadbać o spotkania z innymi ludźmi, aby uniknąć zamknięcia w świecie wirtualnym. Usłyszeć głos i śmiech, zobaczyć emocje na twarzy, a wreszcie dotknąć drugiego człowieka.

O mocy dotyku i przytulania przeczytasz tutaj: KLIK >>

.

Skończyłam 33 lata, czyli urodzinowe podsumowanie

0

Urodzinowe podsumowanie na blogu to już taka moja mała tradycja. Co roku stawiam przed sobą wyzwania, chcę spełnić jakieś marzenia i pójść o krok dalej. Nie, nie trzymam się sztywno ustalonych szczegółów, zakładam jedynie kierunek, w którym mam zamiar iść. Jakie cele postawiłam sobie w tym roku i co tym razem udało się zrealizować?

Życie zaczyna się po 30tce?

17 września skończyłam 33 lata i z każdym rokiem kocham moje życie coraz bardziej. Serio! Nie dręczy mnie ta liczba, nie uważam też, że powinnam się zatrzymać. To trochę tak, że w pewnym sensie moje życie zaczęło się po 30tce. Wiesz, mam wrażenie, że właśnie teraz rozpoczyna się “mój czas”. I wcale nie nie chodzi o to, że wcześniej było źle – było inaczej, inne były też priorytety. Moje życie kręciło się wokół córek i rodziny, to ich potrzeby były najważniejsze. A potem nadeszła ta magiczna 30tka, a wraz z nią chęć zmian i zrobienia czegoś więcej dla samej siebie. Założyłam bloga, rzuciłam korpo i postawiłam swoją firmę. Otworzyłam się na świat i zawalczyłam o to, co do tej pory odkładałam. Podobno apetyt rośnie w miarę jedzenia i chyba tak właśnie jest w moim przypadku.

5 POSTANOWIEŃ NA 30TE URODZINY (ROK PÓŹNIEJ), CZYLI NIEMOŻLIWE JEST MOŻLIWE

Urodzinowe postanowienia

Zawsze w okresie okołourodzinowym staram się podsumować to, co udało mi się osiągnąć, a gdzie mogłoby być lepiej. Stawiam też przed sobą nowe cele, zakładam na czym chciałabym się skupić. Przepracowałam już kwestie chorej ambicji i tego, że koniecznie muszę zrobić to, co sobie założyłam. Nie mam też listy, z której odhaczam zadania. Moje urodzinowe postanowienia ewoluują w ciągu roku, nie zawsze dotyczą też wyłącznie mojej osoby.

Dwa ważne świadectwa

Rok szkolny 2020/21 był dla mnie ważny z dwóch powodów – moich studiów i szkoły Zosi. Dla nas obu było to coś nowego, wyczekiwanego i zaskakującego. Obie też po raz pierwszy doświadczyłyśmy nauki online. Te dwa świadectwa to dla nas symbol ogromnego sukcesu!

pierwsza klasa studia podyplomowe

Długo myślałam o tych studiach, zastanawiam się też czy w ogóle dam radę, jak to będzie. Zaryzykowałam i ostatecznie skończyłam podyplomówkę z Psychologii Biznesu z wynikiem bardzo dobrym. Poszerzyłam horyzonty, zrobiłam coś dla siebie i mam większe kompetencje, żeby pomagać w biznesie moim klientkom. Po tej przygodzie miałam jednak ochotę na więcej, ale o tym za chwilę…

Zosia rozpoczęła naukę w szkole podstawowej i poradziła sobie doskonale! A trzeba przecież przyznać, że pierwsza klasa i ta cała pandemia w tle to niecodzienna sytuacja. Nie zniechęciła się do nauki, zawiązała mnóstwo nowych znajomości, ale też niezwykle dojrzała. Zaraz po otrzymaniu świadectwa wyruszyła na pierwsze kolonie, zachwycając mnie samodzielnością i odwagą. Jestem z niej cholernie dumna i nawet pisząc to łza kręci mi się w oku. Moja mała córeczka weszła z przytupem w kolejny etap swojego życia, ogarniając wszystko z niezwykłą lekkością!

Zaczynam studia psychologiczne

Tak, w październiku rozpoczynam studia na kierunku psychologia. Takie prawdziwe, pełne – nie podyplomówkę. Marzyłam o tym od bardzo dawna, ale górę brały obawy i to, że przecież jestem już za stara na takie studiowanie. Próbą sprawdzenia, czy ten kierunek jest dla mnie odpowiedni, była psychologia biznesu – chciałam sprawdzić, jak odnajdę się w tej tematyce. Okazało się, że był to strzał w 10tkę! Nie tylko rozwinęłam kompetencje, ale też zapragnęłam być prawdziwym psychologiem.

Wstępną decyzję podjęłam zimą 2020, ale zabrakło mi odwagi, a potem przegapiłam rekrutację. Chwilę później trafiłam na wpis Segritty, która rozwiała moje wątpliwości w kwestii wieku i studiów. Latem wróciłam do tematu, postanowiłam uzbierać pieniądze na pierwszy rok i składać papiery w kwietniu. Jak założyłam, tak zrobiłam. Dostałam się i wiadomość tę trzymałam w ogromnym sekrecie, obawiając się, że w ostatnim momencie zrezygnuję. Wiedziało tylko kilka osób, które dało mi ogromne wsparcie – dziękuję!

Początek lada moment!

Od kwietnia 2021 jestem na liście przyjętych, czytam książki, kompletuję wyprawkę i tupię nóżkami. Zaczynam 2go października i wciąż nie wierzę, że to się dzieje. Z jednej strony cieszę się, jak dziecko, z drugiej jednak towarzyszy mi ogromny strach.

Czy dam radę? Nie wiem. Czy skończę psychologię? Nie wiem. Wiem jednak, że jeśli nie spróbuję to nigdy się tego nie dowiem. Pozbyłam się chorej ambicji i myśli w stylu “jak nie ja to kto?”. Chcę po prostu spróbować i nie robię sobie prania mózgu, że coś MUSZĘ. Wiem, ile trzeba pracy i wysiłku, żeby skończyć takie studia, zwłaszcza gdy nie ma się już 20 lat, a w tle jest rodzina, praca i setki obowiązków.

Każdy zaliczony przedmiot i semestr będą wartością samą w sobie, nawet bez tytułu magistra. To także forma zawalczenia o siebie, o swoje marzenia, chęć zrobienia czegoś więcej. Jeśli dobrze pójdzie to psychologia będzie w najbliższych latach stałym bywalcem w moich urodzinowych podsumowaniach.

Własne auto

Kolejne postanowienie to coś materialnego – własne auto. Oczywiście do tej pory miałam czym jeździć, ale zawsze był to wspólny, rodzinny samochód. Prawo jazdy mam od 18. roku życia i od 2006 siedzę za kółkiem. Nigdy nie miałam jednak swojego auta, takiego tylko mojego. W listopadzie 2020 kupiłam stare Clio, samodzielnie je zarejestrowałam i wykupiłam pierwsze w życiu OC na moje nazwisko. Niby to takie nic, ale dla mnie fakt ten znaczył bardzo dużo. Nie miałam środków na coś lepszego, nowszego, ale to Clio było wtedy spełnieniem marzeń i niezależnością.

Dzień po moich 33. urodzinach zostałam dumną posiadaczką Suzuki Swift. Nie jest to może nówka BMW prosto z salonu, ale moje oczekiwania spełnia (nawet z górką). Cieszę się jak dziecko i wiem, że to efekt mojej ciężkiej pracy w ostatnim roku – zarwanych nocy, tysięcy napisanych znaków, odbytych spotkań i zmęczenia.

Ciekawy projekt zawodowy

Firmę założyłam w czerwcu 2019 roku. Rzuciłam wygodną posadę w warszawskiej korporacji, zmieniłam lekko profil zawodowy i pełna obaw skoczyłam na głęboką wodę. Od tamtej pory sama zdobywałam zlecenia, budowałam relacje i robiłam wszystko, aby cały czas iść do przodu. Miałam też nadzieję, że ktoś kiedyś mnie dostrzeże, doceniając to, co robię. W sierpniu dostałam propozycję, która rozgrzała moje serce i odhaczyła jedno z moich małych marzeń.

Gdańska Fundacja Przedsiębiorczości Starter zaprosiła mnie do wzięcia udziału w genialnym projekcie skierowanym do mam. Zostałam jedną z prowadzących cykl webinarów, opowiadając o tym, jak zacząć zarabiać na pisaniu bez doświadczenia. I trzeba przyznać, że to temat idealny dla mnie – sama zaczynałam, jako copywriter bez doświadczenia.

Strona projektu Starter dla mam: copywriting

Największą wartością jest dla mnie to, że koordynatorka projektu, Pani Ania, znalazła mnie w Internecie. Nikt mnie nie polecał, nigdzie się nie zgłaszałam – doceniono mojego bloga, ciężką pracę i zaangażowanie. To dla mnie wielki sukces, że mogłam być częścią tego projektu i mam nadzieję, że to pierwsza, ale nie ostatnia taka współpraca.

Wymarzone wakacje

Jednym z marzeń były też niezapomniane wakacje. Mimo tego, że często wyjeżdżaliśmy przed pandemią na zagraniczne wyjazdy, ta przygoda miała być inna. Chcieliśmy odbić sobie to pandemiczne zamknięcie, zapomnieć o problemach i pobyć tylko ze sobą. Udało się, wakacje 2021 spędziliśmy na Krecie.

Pierwszy raz w życiu pojechaliśmy na 2tygodniowy urlop, nigdy wcześniej nam się to nie zdarzyło. Zawsze coś uniemożliwiało nam wzięcie wspólnego, tak długiego urlopu. Tym razem było więc sporo zwiedzania, ale też mnóstwo leniwych chwil, których do tej pory tak brakowało. Rozpieszczaliśmy dziewczyny, jedliśmy dobre jedzenie i jeździliśmy po wyspie wynajętym autem. I to wcale nie tak, że tylko zagraniczne wyjazdy cieszą, rok temu spędziliśmy genialnie czas nad polskim morzem. Teraz marzyliśmy po prostu o odpoczynku w innej rzeczywistości i tak, jak założyliśmy – to były najlepsze wakacje w naszym życiu!

Przeczytaj też: 32 URODZINY – 5 SUKCESÓW I 2 PORAŻKI


.

Tyta – o co właściwie chodzi?

0

Na chwilę przed rozpoczęciem roku usłyszałam tajemnicze słowo “tyta”. Nie miałam zielonego pojęcia czym właściwie jest ta cała tyta i czemu towarzyszy jej taki entuzjazm. Ale przecież nie byłabym sobą, gdybym nie zgłębiła tematu…

Tyta pierwszoklasisty

Okazuje się, że tyta to taki róg obfitości, papierowy rożek pełen różnych skarbów. Wręcza się go pierwszoklasistkom i pierwszoklasistom z okazji rozpoczęcia nauki. Zwyczaj ten pochodzi ze Śląska i tam nie trzeba nikomu niczego wyjaśniać. Ja jestem z Podlasia, od wielu lat mieszkam w okolicy Warszawy i dla mnie była to zupełna nowość. Pogrzebałam, więc w Internecie, znalazłam najważniejsze informacje i postanowiłam podzielić się moim odkryciem.

Żałuję też, że nie znałam tej tradycji zanim Zosia poszła do szkoły. Wiem, wiem – nie mieszkam na Śląsku, ale przecież to bardzo fajny zwyczaj. Mam jeszcze szansę przy pierwszym dniu w szkole Julki i nie zawaham się go wykorzystać!

Tyta – skąd ta tradycja?

Tradycja tyty przyszła z Niemiec, dlatego właśnie przyjęła się na Śląsku. Nazwa pochodzi od niemieckiego “Schultüte”, a jej korzenie sięgają XIX wieku. Mówi się, że zwyczaj jest pokłosiem europejskiej fascynacji antykiem, dlatego badacze za pierwowzór biorą róg obfitości kozy Amaltei. Wg mitologii mały Zeus pobłogosławił ułamany róg zwierzęcia, dzięki czemu napełniał się wszystkim, czym zapragnął jego właściciel.

Na początku wszystko wyglądało jednak nieco inaczej – to nie rodzice przekazywali rożek swojemu dziecku. Fundatorami byli dziadkowie lub rodzice chrzestni, którzy zanosili tyty do szkoły. Nauczyciel wieszał je na specjalnym metalowym drzewku, a dzieciaki musiały zdjąć je jak najostrożniej. Był to taki test gotowości do rozpoczęcia szkolnej przygody. Jeśli zadanie zostało wykonane bez uszkodzenia rożka i zbyt dużych strat, wtedy dziecko było gotowe.

Przeszukując Internet, znalazłam też mnóstwo fotografii z dawnych lat. Poniżej zdjęcie z Dziennika Zachodniego oraz link do galerii, w której znajduje się ich znacznie więcej.

Źródło: dziennikzachodni.pl

Tyta – galeria >>

Co powinno znaleźć się we wnętrzu tyty?

Jak w większości tradycji, ta również ewoluowała. Obecnie pierwszoroczniak dostaje tytę od rodziców lub chrzestnych przed pójściem do szkoły lub zaraz po niej. Nie zmieniło się to, że róg obfitości ma umilić szkolną przygodę. Tyta szkolna od zawsze wypełniana była łakociami – cukierkami, lizakami, czekoladkami i tym, co dziecko lubi najbardziej. Problem pojawił się w czasie PRL-u, gdy ciężko było o słodycze. Wtedy wkładano do rożka obfitości dla pierwszoklasisty orzechy, ciasta i owoce, czasami udawało się zdobyć gumy Donald lub czekoladę w szeleszczącym papierku.

Co do tyty pierwszoklasisty wkłada się teraz?

Obecnie wciąż króluje tyta ze słodyczami, ale rodzice wkładają do papierowego rożka także inne rzeczy. Jakie? Najczęściej są to:

  • drobne przybory szkolne (kredki, ołówki, temperówki, gumki),
  • niewielkie kolorowanki,
  • kolorowe baloniki,
  • gumki do włosów,
  • naklejki,
  • bańki mydlane.

Chodzi o to, aby do tyty włożyć to, co sprawi dziecku radość i pozwoli zapamiętać tę wyjątkową chwilę. To przecież swego rodzaju inicjacja, początek czegoś nowego, “koniec zabawy i początek szkolnych obowiązków”.

Osobiście uważam, że to bardzo miły zwyczaj. Nie zgodzę się jednak, że pierwszoklasistka i pierwszoklasista muszą od razu stawać się “dorośli”. Maluchy najlepiej uczą się przez zabawę. Nie ma sensu straszyć dziecka szkołą, ocenami i opowiadać o tym, jak to teraz ma być poważny. Dziecko nie powinno bać się przecież szkolnej ławki. Jeśli zniechęci się na początku, później będzie trudno rozbudzić w nim pęd do wiedzy i zdobywania nowych doświadczeń.

Tyta, rożek obfitości jak zrobić?

Róg obfitości można kupić lub przygotować go samodzielnie. Jak to zrobić? Potrzebny będzie duży arkusz papieru, brystolu lub tektury. Im większy, tym podobno lepiej! Znalazłam gdzieś informację, że tyta powinna być tak duża, jak dziecko. Taki róg obfitości na pewno zrobi wrażenie, ale moim zdaniem wystarczy mały rożek. Chodzi przecież o tradycję i przyjemność, nie o prześcigiwanie się w wielkości rogu obfitości.

Tyta ma formę odwróconego stożka, coś jak rożek do lodów. Papier należy złożyć w taki kształt, a potem skleić. Najczęściej tytę ozdabia się kolorowym papierem, bibułą i naklejkami. Wskazane jest także obłożenie całości folią, którą zawiązuje się na górze wstążką. Dzięki temu zawartość tyty nie wysypie się, a maluch nie zgubi podarków.

Jeśli nie czujesz się na siłach, żeby wykonać tytę samodzielnie, możesz po prostu kupić papierowy rożek. W sieci znajdziesz opcję ze słodyczami lub taką do samodzielnego uzupełnienia. Poniżej kilka propozycji 🙂

Gotowa tyta ze słodyczami >>

I jeszcze jedna tyta >>

Tyta pierwszoklasisty wersja XXL >>

Róg obfitości do samodzielnego wypełnienia >>

Tyta pierwszoklasisty bez wypełnienia XXL >>


Szukasz planu lekcji do wydrukowania? Na moim blogu znajdziesz kilka szablonów, które możesz bezpłatnie pobrać.

Plan lekcji do druku >>

.

Pyszny sos pomidorowy, który kochają moje dzieci (i cała moja rodzina)

1

Pomidorowa i sos pomidorowy to dwie obowiązkowe pozycje w menu dziecka. Nie twierdzę, że to podstawa u każdego malucha, ale generalizując (czego nie lubię i nieczęsto czynię) – większość woli pomidory od brukselki i szpinaku. Chcę podzielić się z Tobą przepisem na sos pomidorowy, który uwielbiają moje dziewczyny, może sprawdzi się też w Twoim domu.

P.S. Ten sos pomidorowy można dowolnie modyfikować, nie jest wyłącznie przepisem na smaczne dziecięce danie.

Pomidorowa miłość?

Nie wiem, na czym polega fenomen pomidorów, ale większość z nas po prostu je kocha. Moja miłość do nich jest co najmniej skomplikowana… Od dzieciaka uwielbiam keczup i tak mi zostało – to obowiązkowy produkt w mojej lodówce. Przepadam za pomidorami ze śmietaną i świeżym, chrupiącym chlebem z masłem i grubym plastrem pomidora. Lubię też sos pomidorowy, ale nie znoszę pomidorowej. Bez względu na to czy jest z ryżem, z makaronem, czy przyjmuje formę kremu z pomidorów. Jeśli nie ma nic innego – zjem. Nie oznacza to jednak, że jestem jej fanką.

Na moje nieszczęście to ukochana zupa moich córek… Nie, nie jestem mistrzem w jej gotowaniu, dlatego postanowiłam wyspecjalizować się w sosie pomidorowym. To takie nasze “win-win” – ja nie muszę jeść pomidorowej, a ich potrzeba czerwonej miłości jest zaspokojona.

Nie przedłużam, poniżej znajdziesz mój przepis na sos pomidorowy.

Jak zrobić sos pomidorowy?

Najprościej byłoby odkręcić słoik z gotowym sosem lub rozrobić specjalny proszek z saszetki, ale przecież tu nie o tym. Wielu utożsamia wybitny smak z długim procesem przygotowania, co najczęściej odstrasza. Owszem, im dłużej gotujemy sos pomidorowy, tym gęstszy i bardziej aromatyczny będzie. Ale (zawsze jest jakieś, ale), jako matka pracująca, a jednocześnie szanująca szybkie rozwiązania, skupiłam się na technice.

Co to oznacza? A no doszłam do tego, że najważniejsza jest kolejność czynności i składniki, a czas odparowywania zależy od możliwości, chęci i upodobań.

Sos pomidorowy z pomidorów

To jasne, że sos pomidorowy z pomidorów, ale ich forma zależy od tego, co masz pod ręką i jaką konsystencję lubisz. Wykorzystać możesz świeże pomidory lub takie w puszcze, nada się też passata albo przecier pomidorowy. Jeśli wolisz aksamitną konsystencję – wybierz dwie ostatnie opcje. Możesz też zmiksować świeże pomidory albo te zapuszkowane. Mniejsza o formę, skupmy się na tym, co jeszcze warto dodać.

Sos pomidorowy przepis

Zacznijmy od listy składników na sos pomidorowy:

  • 1 duża butelka passaty / 2 przeciery pomidorowe / 2 puszki pomidorów / lub inne, dowolne połączenie wcześniej wymienionych form pomidorowych
  • 1 średnia cebula
  • łyżka brązowego cukru (nikt nie obiecywał, że będzie dietetycznie)
  • łyżka prawdziwego masła
  • trochę czosnku (świeżego, granulowanego lub w płatkach – pełna dowolność)
  • sól, pieprz do smaku
  • łyżka śmietany (ja dodaję zawsze taką, jaką mam w lodówce – 12, 18 lub 30%)
  • łyżeczka octu balsamicznego
  • świeże lub suszone zioła (chociaż preferuję te pierwsze)

Ok, skoro wiadomo, co dodać, skupmy się na tym, jak zrobić sos pomidorowy.

  1. Rozgrzewamy łyżkę masła na patelni. Tak, ja przygotowuję sos pomidorowy na patelni – jest szybciej i wygodniej.
  2. Cebulę obieramy, kroimy w kostkę lub piórka i wrzucamy na masło.
  3. Po 1-2 minutach dorzucamy brązowy cukier i czekamy, aż cebulka się zeszkli, a cukier skarmelizuje. Jeśli chcesz dodać świeży czosnek, to idealny moment. Granulowany można dorzucić kiedykolwiek.
  4. Kolejny krok to dodanie pomidorów (jak już ustaliłyśmy, w dowolnie wybranej formie). Czekamy, aż się zagotują, zmniejszamy ogień i lekko dusimy kilka minut. Wlewamy trochę octu balsamicznego.
  5. Teraz moment na dosmaczenie – sól, pieprz i wszystko na co mamy ochotę.
  6. Gotujemy, gotujemy i czekamy, aż sos pomidorowy przyjmie pożądaną formę. Następnie wyłączamy gaz, czekamy chwilkę i zabielamy (lub nie) sos śmietaną.
  7. I to właściwie tyle, jeśli chodzi o formę podstawową. Sos pomidorowy możesz podać z dodatkiem mięsa, warzyw, nasion czy czego tam chcesz. Doprawić też możesz, jak chcesz.

Wegetariańskie danie z sosem pomidorowym, groszkiem i słonecznikiem

Mimo tego, że od zawsze jem mięso, ostatnio znacznie ograniczam jego ilość w kuchni. Trochę chodzi o zdrowie, a trochę o planetę. Nie jestem jeszcze przodownikiem w kwestii ekologii, ale bardzo staram się wprowadzać, jak najwięcej jej elementów.

Zazwyczaj podawałam sos pomidorowy z mięsem i makaronem, ale z okazji moich postanowień zaczęłam kombinować. W wyniku testów i subiektywnych sądów orzekłam, iż groszek i słonecznik to idealne połączenie! Nie wiem czy to odkrywcze, ale mi smakuje.

Sos pomidorowy do makaronu zrobiłam tak, jak wyżej. Na koniec podprażyłam na suchej patelni ziarna słonecznika i odlałam wodę z groszku w puszcze (tia, przecież mówiłam, że ma być szybko) i wszystko połączyłam. Zero mięsa, a cholernie smaczne i sycące.

Najczęstsze pytania dotyczące sosu pomidorowego

Podany przepis to baza – smaczny sos pomidorowy bez udziwnień. Można go jednak modyfikować na wiele sposobów! W trakcie gotowania mogą pojawić się pytania, na kilka z nich postaram się odpowiedzieć.

Czym doprawić sos pomidorowy?

Tu masz pełną dowolność! Wszystko zależy od tego, co lubisz, kto będzie jadł Twoje danie i co masz pod ręką.

  • ostry sos – u mnie króluje Sriracha, wg mnie nadaje cudownej ostrości, ale nie tak palącej, jak tabasco, a no i jeszcze dodaję świeżo mielony pieprz!
  • lekko paprykowy aromat – pieczona papryka lub… ajvar ze słoika (ostry lub nie)
  • ziołowy sos pomidorowy – koniecznie świeże zioła, te suszone rzadko mają mocny aromat (u mnie najczęściej bazylia, oregano i tymianek)
  • cytrynowa nuta – sos z cytryny, limonki lub trochę pieprzu cytrynowego

Sos pomidorowy do makaronu można wzbogacić o ulubione dodatki, które lekko zmienią jego smak. Co na przykład? Owoce morza, anchois, mascarpone, prażone nasiona, miód, tuńczyk, kapary…

Jak zagęścić sos?

Najprostsza odpowiedź – najlepiej mąką, ale… ja tego nie robię. Najczęściej zagęszczam sos śmietaną, nieco większą ilością masła lub (gdy mam więcej czasu) dłużej go gotuję. Pięknie się wtedy odparowuje i zachwyca smakiem. Można dodać też trochę sera feta lub mascarpone, aby nadać mu kremowej konsystencji, co czasami czynię.

Co zrobić, żeby śmietana się nie zważyła?

U mnie najlepiej sprawdza się hartowanie śmietany. Przełóż jej odpowiednią ilość do małej miseczki, a następnie dodaj łyżkę gorącego sosu pomidorowego. Pomieszaj i powtórz czynność, a potem dodaj do gorącego sosu. Gotowe.

Innym sposobem jest wymieszanie śmietany ze szczyptą soli. Zazwyczaj działa.

Sos pomidorowy do pizzy – jak go zrobić?

Ja robię tak, jak w powyższym przepisie, mocniej tylko odparowuję płyn.


To by było na tyle w kwestii sosu pomidorowego. Zajrzyj też do sekcji z innymi moimi przepisami KLIK >>

.