Czy Ty też czasami jesteś zmęczona… swoimi dziećmi? Błagam – powiedz, że tak, żebym nie czuła się najgorszą matką świata. Kocham je nad życie i wolałabym umrzeć, niż żyć bez nich, ale czasami jest cholernie ciężko.
Spis treści
Ciężar świata na moich barkach
Gdy świat przytłacza mnie swoim ciężarem i zgniata jak robaka – nie jest lekko. Zadania w pracy piętrzą się tak szybko, jak brudne pranie. Mam wrażenie, że to taka syzyfowa praca, bo ile pralek nie wstawię i ile maili nie wyślę – wciąż wszystko wygląda tak samo. Podobnie jest z rachunkami, zaginionymi skarpetkami i okruchami pod stołem. Jedyne, co się kończy to kasa w portfelu i pomysły na obiad.
Nie wiem, jak Ty, ale ja przeważnie nie wiem, co zrobić na obiad. A oczywiście pomocy znikąd nie uświadczysz, bo dzieci mówią: “nieee wiemm”, a mąż: “zjem wszystko, co ugotujesz”. Ale jak już zdecydujesz i coś zrobisz, to przecież nie smakuje, bo nie na to akurat mieli ochotę. A pies ich lizał! W nosie to mam!
Wracając do przytłoczenia światem – nie jest lekko. Bo człowiek chciałby, żeby w domu było czysto, a brudne łachy prały się same. Dzieci powinny mieć odrobione lekcje, uporządkowane pokoje, a mąż dobrze, żeby wkładał kubek do zmywarki. Wróć! Przynajmniej do zlewu… No i jeszcze lodówka – mogłaby się sama zapełnić, bo światłem rodziny się nie wyżywi.
Tak, czasami jestem zmęczona dziećmi
Przechodząc do meritum – czasami cholernie męczą mnie moje dzieci. Nie wiem, czy tak masz, ale zakładam, że większość matek tak ma. Bo ile można prosić, żeby ten mały potwór założył buty, umył zęby, nie bawił się na schodach, przestał uciekać lub kopać w krzesło, zaczął jeść i schował język…
I możesz tak cholera gadać i gadać, a to i tak nic nie da. Wiem, że to tylko dziecko i wszystko rozumiem. Nie chodzi mi tu o zmianę dziecięcego usposobienia. Po prostu stwierdzam fakt, że czasami mnie to cholernie męczy.
Na pytanie nie odpowiedzą i nie zareagują, ale same zadadzą tych pytań milion. Na minutę oczywiście! I żeby to chociaż były nowe pytania, ale one mogą tak pytać i pytać w kółko – wciąż od początku. I jęczą. Prze okrutnie jęczą. Nie można przecież powiedzieć wprost o co chodzi, trzeba wydać z siebie kilka dziwnych, przeciągłych dźwięków. Zwłaszcza przy czesaniu – istnych torturach dla małej osoby!
Trzeba też rozrzucić wszystkie klocki Lego po dywanie, pomalować farbami pół stołu, rozchlapać wodę w łazience i zrzucić talerz z rybą w sosie pomidorowym na tapicerowane krzesło (historia prawdziwa). Trzeba też zanegować wszystkie wybory matki, co do stylizacji.
I nie twierdzę, że nie warto mieć dzieci
Nie, zupełnie nie twierdzę, że nie warto mieć dzieci. Nie chcę też, tak jak napisałam wcześniej, zmieniać ich natury. Bo dzieci, to dzieci! Sama nim byłam i zdecydowanie rozumiem teraz moją mamę, która wciąż mi powtarzała: “Magda, błagam – nie gadaj już!”. Tak, rozumiem, o co mogło jej wtedy chodzić…
Kocham moje córki przeogromnie i są sensem mojego życia, ale czasami mam ich po prostu… dość. Tak totalnie po ludzku. Gdy padam na twarz i nie mam siły już nawet mówić, a one wciąż czegoś chcą. Wciąż też mówią, płaczą i jęczą. Nie zgadzają się, obrażają lub śmieją w głos, ale tak, że w uszach świdruje.
Mam, więc czasami takie dni, że z bezsilności i zmęczenia… płaczę. Nie krzyczę, nie denerwuję się i nawet nie tupię. Po prostu zamykam oczy, zaciskam dłonie i płaczę. Bo inaczej nie umiem sobie poradzić. Mam ciężkie powieki, spięte ciało i pełne oczy łez. Marzę wtedy tylko o tym, by zamknąć się w łazience, zwinąć w kulkę i przez chwilę odciąć się od świata. Wiem jednak, że zaraz będą przy mnie – pociągną 100 razy za klamkę, włożą palce w dziurki na dole drzwi i będą domagać się wejścia.
Matko, zrozum matkę
Piszę to, żeby się wyżalić. Dokładnie tak! Potrzebowałam powiedzieć to innej matce. Wyobrażam sobie, że kiwasz teraz potakująco głową, a na Twojej twarzy widzę wyraz zrozumienia. Mam nadzieję, że tak jest, że mnie nie oceniasz, a wiesz co czuję. I nie to, żebym cieszyła się, że inna matka jest zmęczona jak ja. Ale w kupie to jakoś tak raźniej, prawda?
Tez tak mam. Ile bym dala za 1 dzien ciszy no chociaz pol dnia. Szczegolnie teraz w czasach pandemii. 4 glowki to nie lada wyzwanie i non stop cos chca. Tylko usiade i juz musze wstawac…